1 maja – tłumy w pochodach, tłumy na ulicach. Obchodzone w PRL Międzynarodowe Święto Pracy było najbardziej masowym ze wszystkich świąt państwowych tamtego okresu, służyło celebracji klasy robotniczej i propagandzie komunistycznej. Udział w pochodach był dla jednych obowiązkiem obywatelskim, dla innych formą przymusu, niemniej jednak atmosfera tamtego święta wciąż budzi nostalgię.
Dziś, wraz tradycyjną porcją zdjęć z naszych zbiorów, publikujemy fragment wspomnień Pana Kazimierza Ciążeli spisanych specjalnie dla nas. Ukazuje on pochody pierwszomajowe w Kutnie od zupełnie innej strony.
W latach sześćdziesiątych, w dniu 1 maja, na bocznym boisku „krajowskiego” stadionu przy ul. Kościuszki, zbierały się od rana grupy pochodowe. Ustawiano tam trybunę, z której o godz. 10-tej przemawiał do zebranych I sekretarz Komitetu Powiatowego PZPR. Na stadionie zbierały się reprezentacje zakładów pracy i szkół z Kutna i okolic. Przychodziły nie zawsze na wyznaczoną godzinę zbiórki, więc często trwał swoisty wyścig. Grupa, która przyszła wcześniej, ustawiała się bliżej bramy, by szybciej wyjść na trasę pochodu. Trasa prowadziła ulicami Kościuszki i Królewską do Placu 19 Stycznia (dzisiejszy Plac Piłsudskiego). Stała tam kolejna trybuna, na której ustawiały się władze miasta i powiatu, by „przyjąć” pochód. Spiker zapowiadający zbliżające się grupy miał często kłopot z odczytaniem, jaki zakład się zbliżał. W latach sześćdziesiątych, w dniu 1 maja, na bocznym boisku „krajowskiego” stadionu przy ul. Kościuszki, zbierały się od rana grupy pochodowe. Ustawiano tam trybunę, z której o godz. 10-tej przemawiał do zebranych I sekretarz Komitetu Powiatowego PZPR. Na stadionie zbierały się reprezentacje zakładów pracy i szkół z Kutna i okolic. Przychodziły nie zawsze na wyznaczoną godzinę zbiórki, więc często trwał swoisty wyścig. Grupa, która przyszła wcześniej, ustawiała się bliżej bramy, by szybciej wyjść na trasę pochodu. Trasa prowadziła ulicami Kościuszki i Królewską do Placu 19 Stycznia (dzisiejszy Plac Piłsudskiego). Stała tam kolejna trybuna, na której ustawiały się władze miasta i powiatu, by „przyjąć” pochód. Spiker zapowiadający zbliżające się grupy miał często kłopot z odczytaniem, jaki zakład się zbliżał. Przez wiele lat spikerem był Mirosław Karolak. Ten chaos mi się nie podobał, pozwoliłem sobie na jego głośną krytykę. Ta krytyka dotarła do władz partyjnych i spowodowała, że zobowiązano mnie do „zreformowania” pochodów.
Podzieliłem boisko na sektory, do których wprowadzane były kolejne zakłady. Kolejność związana była głównie z wielkością zakładu. Porządkowi i milicjanci wprowadzali wchodzące grupy i ustawiali w wyznaczonym sektorze. Na pochód wyruszały najpierw szkoły, a potem zakłady pracy. Obowiązywała wyznaczona kolejność, niezależnie od czasu przyjścia na stadion. Ten system sprawdził się, toteż przez niemal 20 lat formowałem pochody pierwszomajowe. Zapowiadałem każdą wychodzącą ze stadionu grupę, często dołączając opis reprezentowanej firmy.
Po wyjściu wszystkich grup pochodowych udawałem się do Powiatowej Rady Narodowej, by złożyć meldunek o tym, co działo się na stadionie. Meldunek przyjmowały władze powiatu, w tym czasie bowiem odbywało się tam przyjęcie dla aktywu, na które czasem mnie zapraszano. Brali w nim udział głównie wybrani goście stojący wcześniej na trybunie. Rozwiązywanie grup pochodowych następowało po minięciu trybuny głównej na Placu 19 Stycznia. Niesione szturmówki składano w zakładowych pojazdach podstawionych w bocznych ulicach. Wiele z nich zostawało na stadionie.
W godzinach południowych otwierano restauracje i sklepy spożywcze z alkoholem. MHD i PSS starały się także, aby tego dnia znalazły się w sklepach atrakcyjne wędliny. Niezależnie od intencji, w pochodach uczestniczyło kilka tysięcy ludzi. Brały w nich udział także środowiska wiejskie, raz była nawet konnica z Kter. Mieszkańcy Kutna bardzo licznie kibicowali pochodom.