Prowadził wytwórnię materiałów wybuchowych i dokumentował czas wojny – Andrzej Honowski, urodzony w Kutnie 120 lat temu

Andrzej Honowski (a właściwie Bolesław Andrzej Honowski) – inżynier chemik, polski filmowiec, żołnierz Armii Krajowej, urodził się w Kutnie  8 lipca 1901, zmarł   15 stycznia 1943 w Warszawie.

W listopadzie 1918 uczestniczył w rozbrajaniu Niemców w Warszawie, następnie jako ochotnik służył w 29. pułku Strzelców Kaniowskich. Inżynier chemik, fotografik i filmowiec, był jednym z pierwszych w Polsce realizatorów filmów krótkometrażowych poświęconych bezpieczeństwu i higienie pracy. Prowadził laboratorium filmowe Instytutu Spraw Społecznych przy ul. Asfaltowej 15 w Warszawie.

W pracy konspiracyjnej używał pseudonimu Antoni Kupała. W okresie okupacji mieszkał przy ul. Asfaltowej 15 pod nazwiskiem Antoni Zakrzewski. Zatrudniony w firmie „Schmallfilm” volksdeutscha Ludwika Herberta, który objął przymusowy zarząd nad jego dawnym laboratorium, urządził w piwnicy budynku  w 1941 r. pierwszą konspiracyjną wytwórnię materiałów wybuchowych (szedytu), która działała  na znaczną skalę.  Wytwórnię utworzył  Wydział Saperów Komendy Głównej ZWZ/AK. Wytwórnia na Asfaltowej działała od wiosny 1941 r. do stycznia 1943 r. Zorganizowali ją i kierowali: kpt. inż. chemik, specjalista od materiałów wybuchowych Tadeusz Śmiśniewicz ps. „Hrabia” (instruktor i doradca techniczny z ramienia szefa Służby Uzbrojenia KG) oraz inżynier chemik, fotografik i filmowiec por. Bolesław Andrzej Honowski ps. „Antoni Kupała”, „Andrzej”. W wytwórni wyprodukowano ok. 9-10 ton szedytu. Załogę wytwórni stanowiło 12 osób. Na ulicy Asfaltowej 15 mieściło się dawne laboratorium filmowe Honowskiego, przejęte przez Niemców jako firma „Schmallfilm”, którą zarządzał volksdeutsch Ludwik Herbert, a Honowski pełnił funkcję kierownika technicznego. Pracę przerwała wpadka pracownika wytwórni, „Kuby” (NN), związana ze zdobywaniem chloranu potasu do produkcji. „Kubę” aresztowano 4 stycznia 1943 r., gdy w hurtowni przy ul. Mazowieckiej 11 chciał kupić – na podstawie sfałszowanego dokumentu przydziału – partię materiału. Zniknięcie „Kuby” było sygnałem do zlikwidowania wytwórni. Honowski wziął urlop. Gdy 13 stycznia stawił się w firmie na wezwanie zarządcy Herberta, zjawili się funkcjonariusze Gestapo. W czasie próby ucieczki został postrzelony i zabrany na przesłuchanie. Umieszczony po przesłuchaniu na Pawiaku, zmarł 15 stycznia 1943 r., nie wydając nikogo. Na Asfaltowej zginął „Józio” Chrostowski. Strzelając w obronie „Andrzeja”, zabił jednego gestapowca i ranił drugiego. Wyrokiem Wojskowego Sądu Specjalnego volksdeutsch Herbert został skazany na śmierć. Ciężko ranny w czasie akcji likwidacyjnej, wykonanej 16 stycznia 1943 r. na Saskiej Kępie przez Tadeusza Zawadzkiego „Zośkę”, zmarł w szpitalu.

Andrzej Honowski pełnił także funkcję szefa konspiracyjnej komórki AK w „Fotorisie”. Było to studio fotograficzne w centrum stolicy. Sprzedawano tam także sprzęt fotograficzny, wykonywano zdjęcia do legitymacji i kenkart, oraz wywoływano zdjęcia zlecane przez Niemców. Zdjęcia scen egzekucji i łapanek kopiowano i szmuglowano do Londynu. W zakładzie tym pracował razem z Honowskim m.in. Jerzy Tomaszewski i jego brat, Stanisław Miedza-Tomaszewski.

Dwadzieścia tysięcy negatywów – własnych, jak również przejętych przez podziemne komórki konspiracyjne od Niemców przechowywał Jerzy Tomaszewski od czasów wojny. Stanowią one niezwykły dokument okupacji. A oto, jak wspominał tamten czas… i Andrzeja Honowskiego.

W kilka tygodni po wkroczeniu Niemców do Polski, w kręgu środowiska związanego z prezydentem Warszawy, Stefanem Starzyńskim, narodziła się koncepcja gromadzenia świadectw eksterminacji społeczeństwa i zniszczeń wojennych. Fotografowania tego, co dzieje się w kraju. Mikrofilmowania i wysyłania do rządu w Londynie. Z prezydenckim środowiskiem związany był brat Jerzego Tomaszewskiego, Stanisław Miedza-Tomaszewski. Autor wielu prac plastycznych dla podziemia, między innymi winiety “Biuletynu Informacyjnego”. Już na początku wojny nawiązał on kontakt z wybitnym fotografikiem i przedstawicielem prezydenta Warszawy Romanem Niemczyńskim, który organizował sieć zajmującą się dokumentacją.
Tymczasem okupanci wprowadzili na terenie Polski zakaz fotografowania i sprzedaży filmów. Mogli to robić jedynie Niemcy. W miastach uruchomiono po kilka zakładów fotograficznych, całkowicie przez nich kontrolowanych. Tu wykonywano zdjęcia do legitymacji, kennkart, zaświadczeń. Zarówno dla Polaków, jak i Niemców. Do tych zakładów Niemcy oddawali również swoje prywatne zdjęcia do wywołania. Sami wówczas dużo fotografowali. Dokumentowali swoje zwycięstwa. Swoje zbrodnie. Prawie każdy z oficerów niemieckich jechał na wojnę z karabinem, pistoletem i aparatem “Leicą”.
W Warszawie od lat dwudziestych działało dobrze prosperujące, wyposażone w nowoczesny sprzęt, laboratorium fotograficzne “Fotoris”. Na rogu Marszałkowskiej i Siennej. W zakładzie nie robiono zdjęć, jedynie sprzedawano i wywoływano filmy oraz wykonywano odbitki.
Po skończonym konspiracyjnym kursie Jerzy Tomaszewski skierowany został, na początku 1941 roku, do pracy w “Fotorisie”. Laboratorium prowadził wówczas Bolesław Andrzej Honowski. Zaufany człowiek podziemia. W salonie pracowało kilkunastu laborantów. Już podczas przyjęcia filmu kilku z nich informowało, jakiej “rangi jest film”. Czy przyniósł go oficer, podoficer. Ktoś z gestapo czy Wehrmachtu? Film musiał być obowiązkowo zarejestrowany. Później negatywy w kopertach trafiały do zaufanych laborantów. Oprócz Tomaszewskiego dla konspiracji pracowali Kazimierz Baran i Mieczysław Kucharski. Praca była niezwykle niebezpieczna. Wszyscy laboranci byli śledzeni. Filmu raczej nie można było wynieść w kieszeni i skopiować poza laboratorium. A droga od wywołania do kopiowania była niezwykle niebezpieczna. Mogła zakończyć się obozem koncentracyjnym albo śmiercią. – Pracowałem ledwie kilka miesięcy i Honowski zlecił mi, bym unieczytelnił film – wspomina Jerzy Tomaszewski. – Był na nim sfotografowany, przez agenta gestapo, ktoś z konspiracji. Wychodził z kamienicy. Porysowałem szczypcami negatyw. Nic z tego nie wyszło, oprócz zagrożenia mojego życia. Wezwany zostałem do nadzorcy, Ludwika Herberta. Odbył się nade mną sąd i groził mi obóz koncentracyjny. Honowski wybronił mnie, mówiąc, że jestem niedoświadczony. Niechcący zepsułem zdjęcie.
Proces wywoływania i rejestrowania podwójnych zdjęć był niezwykle trudny. Właściciel negatywu, jeśli zdjęcia były według niego tajne, stawał nad laborantem i obserwował każdy jego ruch. Czekał, aż wyschną odbitki i zabierał. W takich warunkach było bardzo trudno cokolwiek skopiować. Ale właśnie na tych zdjęciach pracującym w konspiracji laborantom najbardziej zależało. – Musieliśmy szybko ocenić, jak ważne mogą być dla nas te zdjęcia – opowiada Jerzy Tomaszewski. – Najczęściej robił to Honowski. Był on wybitnym specjalistą. Każdy cenny film wyłapał. Ryzykując więc zdekonspirowanie, robiliśmy kopię negatywu przy właścicielu. Chowaliśmy ją do fartucha. Albo, jeśli robiliśmy odbitki, to wiadomo…, nie każda musi być dobra. I na oczach Niemca wyrzucaliśmy je do kosza. Niby zepsutą. Za długo naświetlona bądź za krótko. Po zakończeniu pracy przychodziły sprzątaczki, które wynosiły śmieci na podwórko. Stamtąd musieliśmy je wyciągnąć.
Na początku lutego 1943 roku te kopiowane, niezwykle tajne zdjęcia zaczęły ukazywać się w angielskiej prasie. W głównej mierze wstrząsające fotografie z getta warszawskiego. Przy jednym z nich napisano, że “Fotografia dostała się do redakcji drogą konspiracyjną”. Stało się to niewątpliwym zagrożeniem dla pracujących w “Fotorisie”. Do laboratorium bowiem zdjęcia przynosili zaufani fotoreporterzy gestapo. Niemcy na ogół wiedzieli, komu oddawali swoje negatywy. Niemiecki wywiad nie miał więc większych problemów z wyśledzeniem miejsca “wycieku” zdjęć. W niecały miesiąc później w laboratorium pojawiło się gestapo. Aresztowali Andrzeja Honowskiego. Po kilku dniach został zamordowany podczas śledztwa w Alei Szucha. Laboranci jednak zostali uprzedzeni o grożącym im niebezpieczeństwie. I na nim “wsypa” urwała się. 

25 września 2019 roku, w Warszawie przy ulicy Pułtuskiej odbyła się, uroczystość odsłonięcia i poświęcenia tablicy Pamięci Załogi konspiracyjnej wytwórni materiałów wybuchowych służby uzbrojenia „Leśnictwo” KG Armii Krajowej przy ul. Pułtuskiej 14. Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN sfinansowało pamiątkową tablicę. Pan Witold Śmiśniewicz, syn kpt. inż. Tadeusza Śmiśniewicza przybliżył historię miejsca w którym jego tata kierował konspiracyjnymi pracami:

„Wraz z odsłonięciem i poświęceniem tablicy, które ma nastąpić w tym miejscu, zniknie dzisiaj, po wielu latach, kolejna »biała plama« w miejscu walki Warszawiaków z niemieckim okupantem. Tu, pod numerem 14 przy ulicy Pułtuskiej, stał niewielki, parterowy dom, należący do rodziny Sadowskich, w którym 76 lat temu garstka żołnierzy Armii Krajowej podjęła się szczególnie niebezpiecznej pracy konspiracyjnej. W styczniu 1943 roku, gdy bestialstwo okupanta wobec Polaków osiągnęło szczyty, tu, w tym miejscu, powstała druga wytwórnia materiałów wybuchowych Armii Krajowej – pierwsza w Służbie Uzbrojenia. Jej poprzedniczka przy ulicy Asfaltowej 15 na Mokotowie została „spalona”. Gestapo wpadło na jej trop. W tragicznym dniu 13 stycznia 1943 roku na ulicy Asfaltowej aresztowany został, torturowany w śledztwie i zamordowany w więzieniu Gestapo – Pawiaku – inżynier Bolesław Honowski, zwany Andrzejem, współkierujący tą pierwszą wytwórnią.”

 

Wykorzystano informacje ze strony https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Honowski , https://ipn.gov.pl/pl/upamietnianie/biezaca-dzialalnosc-biu/78298,Uroczystosc-odsloniecia-tablicy-poswieconej-konspiracyjnej-wytworni-materialow-w.html , fragmenty  artykułu pt. „Fotografik wojny” Mateusza Wyrwicha zamieszczonego w  „Przewodniku katolickim”, fragmenty artykułu „Konspiracyjna produkcja broni „Steny” – „Błyskawice” Andrzeja Chmielarza zamieszczonego w  Miesięczniku Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Biuletynie Informacyjnym Wrzesień 2020 pt. “Broń w konspiracji i w powstaniu”.  Na obrazku wyróżniającym wykorzystano fotografię autorstwa  baspan2050 ze strony http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/2315,warszawa-kamienica-przy-asfaltowej-15.html

 

 

logo-tpzk.jpg
Zadzwoń do nas
+48 883 555 432
Napisz do nas
poczta@tpzk.eu
Przewiń do góry