Tradycja różana w Kutnie

Kalendarium tradycji różanej:

1912 – założenie przez braci Karola i Arona Eizyków gospodarstwa ogrodniczego w Adamowicach pod Kutnem

1919 – początek produkcji róż w gospodarstwie braci Eizyków

1938 – założenie przez Mieczysława Albińskiego szkółki róż w Stefanówce koło Krośniewic

1938 – założenie przez Bolesława Wituszyńskiego szkółki róż w Kutnie

1960 – pierwszy medal Złotej Róży zdobyty przez Bolesława Wituszyńskiego na wystawie róż w Szczecinie

1965 – pierwszy medal Złotej Róży zdobyty przez Mieczysława Albińskiego

1965 – pojawia się róża „Kutno” wyhodowana na plantacji Bolesława Wituszyńskiego

3 X 1965 – pierwsza wystawa róż w Kutnie, w Klubie Międzyspółdzielnianym „na górce” odnotowana przez Wiadomości Kutnowskie. We wspomnieniach Franciszki Gondek, organizatorki tej wystawy figuruje data 10 IX 1968, ale dostępna nam prasa kutnowska w tym roku nie odnotowuje wystawy róż. Pozostawiamy tę sprzeczność dalszym badaniom.

10 IX 1966 – koncert fortepianowy Joachima Gudela w Państwowej Szkole Muzycznej w Kutnie, któremu towarzyszyła wystawa róż z plantacji Bolesława Wituszyńskiego

1972 – do rejestru zostaje wpisana róża „Marylka” wyhodowana na plantacji Bolesława Wituszyńskiego

20-21 IX 1975 – I Kutnowski Jarmark Różany organizowany przez Kutnowski Dom Kultury, w programie wystawa róż, pokaz układania wiązanek i bukietów na różne okazje. Gwiazdą festynu był zespół NO TO CO

1978 – w ofercie handlowej Bolesława Wituszyńskiego pojawia się róża „Mikołaj Kopernik” wyhodowana na jego plantacji

21 V 1979 – zmarł Kazimierz Jóźwiak – dyrektor Kutnowskiego Domu Kultury

9-10 IX 1989 – XV Kutnowski Jarmark Różany, ostatnia impreza o tej nazwie

8-9 IX 1990 – Święto Róży – pierwsza impreza o tej nazwie, wystawy róż zachowują numerację

4 IX 1993 – pierwszy Koncert wśród róż, grał Konstanty Andrzej Kulka, akompaniował Waldemar Malicki

1995 – początek współpracy z Anną Nizińską, Prezes Klubu Florystów Polskich SITO

6 IX 1997 – w czasie Święta Róży festyn Lata z Radiem w Parku Traugutta

2004 – pierwsze warsztaty z Marijusem Gvildysem, mistrzem florystyki z Litwy, przygotowanie aranżacji do wystawy „Róże Andersena”

2012 Rada Miasta Kutno przyjęła Strategię Promocji i Strategię Marki. Od tej chwili Kutno jest promowane pod hasłem: Kutno miast róż. Miast ma też swoje nowe logo – motyw róży.

 

Polskie odmiany róż

Jest ich ponad dwadzieścia pięć. Pierwsza polska odmiana  wyhodowana była  w 1932 roku przez Z. Śliwińskiego. To pomarańczowo-żółta róża „Porucznik Żwirko”. Nie odegrała ona większego znaczenia w hodowli. Po wojnie w latach 1953-63 na plantacjach Leopolda Grąbczewskiego zaistniały takie odmiany jak „Warszawa”, „Mazowsze”, „Poznań”, „Vistula” oraz wielokwiatowe „Mieszko” i „Irina”.

Z polskich odmian godne zainteresowania są jeszcze „Magda” hodowli Lucjana Kurowskiego, nagrodzona brązowym medalem na wystawie Iga w Erfurcie.

Ważnym hodowcą nowych odmian róż jest Stanisław Żyła. Pierwsza jego odmiana to „Prof. Oszkinis”, potem przyszły Hanka”, „Fryderyk Chopin”, „Venrosa”, „Junior”. W latach 80. Stanisław Żyła dopracował się 7 odmian, z których warto wymienić „Venedę”, Jarocin, „Merkury2000”, „Św. Tereskę”.

Innym polskim hodowcą jest Jan Byczkowski twórca odmian „Alicja” (1984) i „Nawojka” (1997). W połowie lat 80. pokazywaliśmy na wystawie w Kutnie pnącą różę  „Łęczyca” hodowli Mirosława Ślusarskiego z Łęczycy właśnie.

Swoje róże mają także ważne w Polskim Towarzystwie Miłośników Róż osoby. Zygmunt Wituszyński z Poznania nazwał swoje nowe róże imionami „Kazimierz Walter”, „Bolesław Wituszyński” i „Irena Gołębiowska”.

Szukając polskich odmian róż trafiłam do Ogrodu  Botanicznego Uniwersytetu Warszawskiego przy Alejach Ujazdowskich. W pięknie utrzymanej różance, kolekcji 165 odmian znajdujemy 11 polskich odmian, między innymi  „Kutno” i „Mikołaj Kopernik” Bolesława Wituszyńskiego . Moją uwagę zwróciły róże „Warszawa”, „Merkury”, „Nawojka”, „Mazowsze” i oczywiście przepiękny biały „Chopin”.

W warszawskiej różance, poza polskimi odmianami, zwraca uwagę kolekcja odmian angielskich,  pięknych i nobliwych, a wśród nich  „La Reine” z 1842 roku, „Szekspir”, „Abraham Derby”. Odmiana najbardziej zniewalająca zapachem to „Eifel Tower”, a barwą i kształtem „Ave Maria”. Ogród Botaniczny organizuje od czterech lat w połowie lipca Festiwal Róż.

Wracamy do polskich odmian. Stworzenie nowej odmiany róży wymaga wielkiej pracy, cierpliwości, niezliczonych prób. Tym bardziej jesteśmy dumni z kutnowskich odmian, zbieramy informacje gdzie kwitną, w jakiej są kondycji. Miło jest zobaczyć różę „Kutno” w Warszawie czy Sangerhausen. Miło jest podziwiać żółto-różową „Irenę Gołębiowską” ciesząc się rozmową i bogactwem informacji od Pani Ireny, czy słuchać mazurków patrząc na czysty biały bukiet „Chopina”. Za tymi różami jest ludzka pasja, miłość do piękna i do  natury.


Kutnowskie odmiany róż

Spośród kilkudziesięciu polskich odmian róż 4 wyhodował w Kutnie pan Bolesław Wituszyński. Nam są one najbliższe.  W 1965 roku pojawiła się róża „Kutno” – jasnoróżowy mutant karłowej odmiany „Margo Koster”, miniaturowa o jasnoróżowych, pełnych kwiatach kwitnących do późnej jesieni. „Marylka”(1967) to czerwony mutant miniaturowej odmiany “Dorotte”, nazwana imieniem córki, o pełnych ceglastoczerwonych kwiatach (zarejestrowana w 1972 roku). „Mikołaj Kopernik” (1969) – cielistoróżowy mutant wielkokwiatowej odmiany „Carina”. Był jeszcze „Leszek” (1980), róża wyhodowana dla uczczenia pamięci syna – Leszka Wituszyńskiego, ale nie była zarejestrowana i nie pojawia się w kolekcjach róż.


Imiona róż

Imiona róż są zwykłe i niezwykłe. Czasem brzmią swojsko, częściej egzotycznie i obco. Często hodowcy nadają swoim różom imiona ludzkie (Ilona, Natalie). Słynna róża Mercedes wyhodowana w 1975 roku przez wielkiego niemieckiego hodowcę Kordesa – to nazwa samochodu czy imię dziewczyny? Przy nazwie Doroty Perkins nie mamy już wątpliwości – to na pewno osoba z rodziny pana Perkinsa, hodowcy angielskiego. Nazwiska hodowców kryją się też w nazwach Margo Koster, Papa Meilland, Michele Meilland, Marion Harknes.

Są też róże upamiętniające wielkich ludzi, znanych polityków – Mister Lincoln, Margaret Thatcher, Helmut Schmidt, The Queen Elizabeth. Miasta też mają swoje róże, jest róża Berlin, Bonn, Las Vegas, City of Belfast, City of London.
A polskie odmiany. Chcę wspomnieć o kilku. Mamy różę Chopin, Mieszko, różę Warszawa. To oczywiste. Ale jest też róża Kutno, wyhodowana w Kutnie przez pana Bolesława Wituszyńskiego, jednego z najwybitniejszych polskich hodowców. Na jego cześć Zygmunt Wituszyński (bratanek) wyhodował różę Bolesław. Jest róża Irena Gołębiowska nosząca imię wieloletniej pani prezes Polskiego Towarzystwa Miłośników Róż, znanej organizatorki wystaw róż w warszawskich Łazienkach, zasłużonej również dla początków wystaw róż w Kutnie.


Jak to jest mieć swoją różę? Być utrwalonym w nazwie kwiatu symbolizującego piękno, ale też ulotnego?

Rozmawiam z Marylką – panią Marią Wituszyńską, której imieniem jej ojciec, Bolesław Wituszyński ochrzcił w 1975 roku swą różę – miniaturę.
„Tacie udała się Marylka” mówi pani Maria – „jest to odmiana silna, odporna, a przy tym delikatna. Jest w tej róży wyrażona miłość. Ojciec nie miał dla nas zbyt wiele czasu, a swą miłość wyrażał poprzez nazwy róż. Hodowla róż wymaga wiele czasu i wyrzeczeń. Mój ojciec całe życie poświęcił jednej pasji – różom. Znam wielu ludzi, którzy kochają róże, ale żaden z nich nie był tak szalony w swej pasji jak mój ojciec. Był tak jakby zaślepiony. Ciągle zdobywał wiedzę, uczył się języków, by mieć kontakt z hodowcami ze świata. Bycie z człowiekiem, który całe życie poświęca pasji ma wiele zalet, ale nie jest łatwe. Trzeba mu wiele wybaczać, trzeba go rozumieć, z wielu rzeczy zrezygnować”.

Róża “Marylka”

Pani Maria Wituszyńska każdego roku towarzyszyła  wystawom kwiatów prezentując krzewy ozdobne ze swojej szkółki, wspierając dobrą myślą, radą. Przenosiła tradycję rodzinną dzieląc się z nami wszystkimi swoją, wyniesioną z domu, miłością do roślin. Pani Maria Wituszyńska zmarła w 2012 roku.

Gdy zwiedzamy wystawę róż, oczarowują nas nie tylko piękne kwiaty, ich zapach i barwy, lecz tak że ich nazwy. Każdego roku pojawia się wiele nowych odmian, a te, które modne były parę lat temu, powszednieją i odchodzą w cień. Wyhodowanie nowej odmiany jest bardzo żmudne i pracochłonne. W ciągu wielu lat przeprowadza się tysiące krzyżówek wybierając odmiany z dobrymi cechami. Z uzyskanych siewek pozyskuje się oczka, którymi okulizuje się podkładki. Gdy zakwitną, wyselekcjonowuje się je odrzucając egzemplarze z wadami, a z pozostałych ponownie uzyskuje się oczka… Z 5-10 tyś. siewek otrzymuje się czasem tylko jedną nową odmianę. Poddaje się je potem badaniom w różnych strefach klimatycznych. Gdy zda egzamin, hodowca nadaje jej nazwę i składa wniosek o wpisanie na listę odmian chronionych patentem.

autor powyższego tekstu: Teresa Mosingiewicz
zarząd TPZK dziękuje pani Teresie Mosingiewicz za wyrażenie zgody na publikację Jej tekstu na stronie TPZK.

 


Jakżeż pięknie opisała Celina Dangel Fijałkowska, poetka ze Skłót, atmosferę przedwojennych dworów i ogrodów dworskich z kwitnącymi różami w swojej poezji. Przeczytajcie wiersz „Wspomnienie” zawarty w tomiku pt. „Godziny i lata. Poezje”. Tomik ten wydała córka poetki, Magdalena Fijałkowska, która we wstępie do książki napisała: Moim wielkim pragnieniem jest, żeby „Godziny i lata” ocalić od zapomnienia. Nie udało mi się wydać ich drukiem w większym nakładzie. Te kilka tomików zostawiłam rodzinie i najbliższym. Włączyłam do nich również „Piosenki” pisane przez Mamę trochę dla zabawy, a trochę z myślą, że zostaną z czasem wykorzystane, i chociaż odbiegają swoim charakterem od całości, to szkoda byłoby o nich zapomnieć. Magdalena Fijałkowska napisała te słowa w Gliwicach, w grudniu 1995 roku. A my przypominamy wiersze Celiny Dangel Fijałkowskiej, stosując się do życzenia jej córki.

U wylotu szpalerów, biegnących w półkole,
aleja była jedna, „aleją róż” zwana:
zamykała ją parku tajemnicza ściana
i figura gipsowa, na białym cokole.

Młode upalne lato przechodząc tamtędy,
nim zanurzało jasną twarz w gąszcz parku dziki,
rozpłomieniło róże, rosnące w dwa rzędy
I barwne, rozsypane po grzędach goździki.

Były takie ogromne, szalone gorąca,
był park stary, kuszący głębią aksamitną

i przez liście szpalerów przesiany blask słońca
i aleja, gdzie róże kolorowe kwitną.

Były ranki pachnące i dnie pełne blasku
i zmierzchów, nad ogrodem sennym, spokój wielki,
i drobne ślady, które codziennie na piasku,
zostawiały dziecinne nasze pantofelki.

Były smukłe topole, co się lekko chwieją
gdy wiatr muśnie ich szczyty; ukochane twarze,
dalekiego dzieciństwa najdroższe miraże,
do których wracam czasem różaną aleją.

logo-tpzk.jpg
Zadzwoń do nas
+48 883 555 432
Napisz do nas
poczta@tpzk.eu
Przewiń do góry